W chłodny, obfitujący w nawroty mżawki poranek 14 marca, na teren skierniewickiej parowozowni wjechał długo oczekiwany eksponat – parowóz Ty23-273 (WSABP 130/1928). Przyjechał nietypowo bo nie na własnych stalowych kołach, na dodatek w trzech osobnych częściach… Stało się tak dlatego, że wiekowy pojazd nie ma możliwości poruszania się po krajowych torach. Jest to bowiem jedyny zachowany w Polsce szerokotorowy parowóz pochodzący z PKP. Teigrek został więc rozmontowany w miejscu swej dotychczasowej ekspozycji (skansen przy dawnym Zakładzie Taboru w Karsznicach), co przyszło łatwo, gdyż przed ponad dwudziestu laty podobną operację już przeszedł. Po załadunku przewieźliśmy go do Skierniewic na trzech, niskopodwoziowych lawetach samochodowych. Warto przy okazji podkreślić, że skorzystaliśmy z opcji samochodowej z powodu łatwiejszego załadunku pojazdu od strony drogi kołowej. Załadunek elementów na wagony (co jako miłośnicy kolei popieramy w pierwszej kolejności) zdecydowanie utrudniłby i tak skomplikowaną operację.
Nowoprzybyły eksponat to przede wszystkim reprezentant jednej z najbardziej zasłużonych dla polskiego kolejnictwa serii parowozów. Serię Ty23 zaprojektował na początku lat dwudziestych ubiegłego wieku inż. Wacław Łopuszyński, zasłużony wcześniej konstruktor lub współkonstruktor najliczniejszych maszyn rosyjskich – serii Э (E) oraz C (S). Projekt powstał przy współudziale Biura Konstrukcyjnego firmy BMAG (wcześniej L. Schwartzkopff) w Berlinie. Ty23 były chronologicznie pierwszymi całkowicie polskimi parowozami zbudowanymi dla zaspokojenia rosnących potrzeb trakcyjnych PKP, zgodnie z przyjętym w roku 1919 typoszeregiem normalizacji. Lokomotywy te budowano w trzech państwach (Polska, Belgia, Niemcy). Po uruchomieniu przemysłu w kraju powstawały one we wszystkich wytwórniach parowozów (Chrzanów, Poznań, Warszawa). Ty23 do dziś pozostaje najliczniejszą serią parowozów PKP rodzimej produkcji. Warto też dodać, że seria Ty23 miała stanowić polską ofertę eksportową, szczególnie dla od wieków chłonnego rynku rosyjskiego. Niestety z uwagi na uwarunkowania porewolucyjne tak się nie stało, a cały eksport zamknął się jedynie w dwu egzemplarzach. W roku 1923 zakupiła je ostatnia chronologicznie, duża kolej prywatna w Niemczech – Lubeck-Büchener Eisenbahn.
Nasz egzemplarz (jak każdy zachowany do dziś Ty23) odznacza się bardzo bogatą historią służby. Wyprodukowano go w Warszawskiej Spółce Akcyjnej Budowy Parowozów w roku 1928 i na PKP oznaczono, jako Ty23-298. W okresie drugiej wojny światowej oznaczenie zostało zmienione na 58 2505. Pojazd powrócił na PKP dopiero latem 1955 w transzy kilkudziesięciu polskich maszyn, które po wielu staraniach udało się rewindykować z „bratniego” NRD. Po odbudowie i oznaczeniu nowym numerem inwentarzowym 273, trafił na siedemnaście lat do służby na Górnym Śląsku (MD Chebdzie, MD Gliwice). W roku 1972 przebudowany został na tor szeroki (1520 mm), a w tendrze zabudowano sprzęg automatyczny systemu rosyjskiego. Wszystko po to, aby mógł uczestniczyć w pracach manewrowych na tzw. Rejonach Przeładunkowych „Suchego Portu” w Żurawicy-Medyce – gdzie brał udział w przeładunku towarów z wagonów szerokotorowych do normalnotorowych i odwrotnie. Przebudowa parowozów serii Ty23 z toru 1435 mm na tor szeroki była prosta, jako przewidziana jeszcze na etapie projektowania przez genialnego Konstruktora. Ty23-273 zakończył pracę w roku 1980, a po dekadzie oczekiwania, dzięki zaangażowaniu załogi MD Zduńska Wola Karsznice, w tym jej naczelnika p. Mariana Fijołka został uratowany spod palnika i trafił do tworzonej wtedy ekspozycji w Karsznicach.
Po restrukturyzacji PKP, a co za tym idzie, likwidacji w strukturach kolei części skansenów, lokomotywy w nich zgromadzone były sukcesywnie wystawiane na sprzedaż. W 2004 roku PSMK skorzystało z pojawiającej się możliwości i zakupiło szerokotorowy parowóz z przeznaczeniem na element tworzonej w Skierniewicach kolekcji taboru. Wreszcie w marcu tego roku udało się zgromadzić w jednym miejscu i czasie ludzi, a przede wszystkim sprzęt niezbędny do przeprowadzenia jednej z najbardziej skomplikowanych logistycznie operacji transportowych w historii naszego Stowarzyszenia. Przewóz maszyny – wymagał bowiem koordynacji i zgrania działań aż 8 podmiotów, o poważnych kosztach już nie wspominając. Cała operacja trwała 3 dni – w poniedziałek 12 marca ekipa członków PSMK rozdzielała od siebie części parowozu (odpięto tender, od podwozia odłączono kocioł i budkę) oraz dzięki pomocy firmy LOTOS KOLEJ przeprowadziła niezbędne prace manewrowe na terenie skansenu w Karsznicach. We wtorek 13 marca odbywał się załadunek parowozu na lawety samochodowe, który nie byłby możliwy gdyby nie wsparcie Specjalnego Pociągu Ratunkowego z Łodzi (ze względu na warunki terenowe można było pracować jedynie dźwigiem kolejowym). W środę 14 marca przed południem, już w Skierniewickiej Parowozowni, również przy pomocy SPR z Łodzi rozpoczął się rozładunek i montaż parowozu na docelowym, przekutym na 1520 mm szerokości, torze.
Parowóz można oglądać na razie tylko z przejeżdżających pociągów – z bliska będzie można go obejrzeć 5 maja w trakcie pierwszego tegorocznego dnia otwartego, na który już teraz serdecznie zapraszamy.
fot. J. Czerwiński, P. Mierosławski