Obchody 50-lecia otwarcia linii kolejowej Skierniewice – Łuków

50-lecia Otwarcia Linii Kolejowej Skierniewice-Łuków

W dniach 17 – 18 września 2004 r. w Skierniewicach odbywały się obchody 50-lecia Otwarcia Linii Kolejowej Skierniewice-Łuków. Były organizowane przez PKP PLK S.A Oddział Regionalny w Warszawie oraz nasze Stowarzyszenie. W piątek 17.09.04 o godz. 13.00 na dworcu nastąpiło uroczyste otwarcie wystawy poświęconej „jubilatce”, której współautorami byli nasi Koledzy, oraz wystawy poplenerowej „Zug der Karawane” dotyczącej m. in. sierpniowych warsztatów w Parowozowni. Była też konferencja prasowa. O ile w piątek gospodarzem uroczystości były PLK, to w sobotę jedynym gospodarzem jubileuszu linii S-Ł byliśmy my. Impreza „Dzień otwarty w Parowozowni” była powiązana z trwającym w tym czasie w Skierniewicach XXVII świętem Owoców Warzyw i Kwiatów.

U nas można było obejrzeć paradę drezyn, zwiedzić Parowozownię i być na wystawie zabytkowego taboru, posłuchać występu kolejowej orkiestry, wziąć udział w konkursie drezynowym, w stoisku informacyjnym dostać folder o linii S-Ł a prócz tego przejechać się… pociągiem ekspresowym PSMK – „Łupia-Express” (7 par pociągów). Bilans „Dnia otwartego…” – wiele dni przygotowań ale za to ok. 500 zwiedzających (!)

Obchody 50-lecia otwarcia Linii Kolejowej Skierniewice - ŁukówRelacja z wydarzenia

 


Włamanie do spawalni

W sobotę 11 września 2004 r. nakryliśmy włamywacza – wkradł się do dawnej spawalni przy hali wachlarzowej i ukradł wraz z dwoma wspólnikami materiały torowe oraz grzejniki. Część materiałów udało się odzyskać. Sprawcy zostali rozpoznani i ujęci przez wezwaną Policję. Niestety przysprzyło to nam dodatkowej pracy. Musieliśmy wykonać wzmocnienia krat oraz schować ukradzione przez złodziei materiały.


Zakup ośmiu nieczynnych parowozów

W dniu 30 sierpnia podpisaliśmy umowę z PKP S.A. na zakup 8 nieczynnych parowozów. Są to Pt47-94 (właściwy numer 20 – Wrocław); Ok1-266 (Ełk); Ol49-3 (Ełk); Tp3-36 (Zbąszynek); Ty2-1407 (Ełk); Ty23-273 (Karsznice); Ty51-1 (Karsznice); TKt48-39 (Karsznice). Wybraliśmy maszyny ciekawe i kompletne. Wybraliśmy takie, co do których PKP S.A. (zapewniano nas o tym) nie miało żadnego kontaktu z ludźmi lub instytucjami odpowiedzialnymi za opiekę, mogącymi podpisać umowę gwarantującą dbałość o eksponaty. Nie udało się takich ustalić pomimo korespondencji kierowanej do wszystkich możliwych stron.

W zakupie, w grę nie wchodziły parowozy wpisane na listę muzealiów Muzeum Kolejnictwa, znajdujące się w skansenach oficjalnie przejętych przez PKP CARGO oraz znajdujące się na terenie b. skansenu PKP w Jaworzynie Śl. (na horyzoncie rysowały się rozmowy o przejęciu skansenu przez gminę). W grę nie wchodziły również maszyny, których losem zainteresowane były lokalne władze i które potwierdziły to w korespondencji z PKP. Z pozostałych mogliśmy „wybierać”, a potem wnioskować…

Pracując nad tą sprawą od września 2003 r. przechodziliśmy wiele trudnych chwil. Najbardziej krytycznym okresem był ubiegły styczeń, kiedy to w Piotrkowie, nie ma się co oszukiwać – w środowisku, przynajmniej do tamtej pory uchodzącym za miłośników kolei – pocięto parowóz Ol49, który wcześniej deklarowano jako przeznaczony do ekspozycji. Ten wybryk (głupota, chciwość, przestępstwo, nieodpowiedzialność…?) na wiele miesięcy zatrzymał tok sprawy w PKP. Po długich negocjacjach, w następnych miesiącach strony wypracowały jednak taki kształt umowy, który zabezpieczałby przed nieuczciwymi działaniami.

I tak, od dzisiaj za symboliczne 1000 zł od sztuki staliśmy się symbolicznymi właścicielami 8 parowozów. Symbolicznymi, bo nie mamy pełnych, kodeksowych praw właścicielskich. W umowie jest zawarowane, że musimy dać im miejsce postoju, musimy o maszyny dbać, nie możemy ich wykorzystywać inaczej niż jako ruchome muzealia – a zatem, przykładowo, nie możemy rozebrać tych parowozów na części i później handlować częściami. Umowa stanowi, że transport maszyn na miejsce postoju obciąża nasze Stowarzyszenie i każdy, kto orientuje się w cenach trasportu nieczynnego taboru kolejowego, ma świadomość, że będzie to pokaźna suma.

Jest jeszcze jeden kluczowy warunek. Gdybyśmy nasze zakupy chcieli sprzedać, na przykład ale nie tylko – na złom (co nie wchodzi w grę pod żadnym pozorem – lepiej to napisać wprost) musimy zwrócić PKP różnicę pomiędzy owym symbolicznym tysiącem i rynkową wartością – przykładowego – złomu jaki byłby pozyskany. Na szczęście część parowozów jest wpisana do rejestru zabytków i chroni je prawo. Co do tych, które nie są wpisane, zobowiązaliśmy się (także na mocy umowy) wpisać je do rejestru zabytków w ciągu roku, na nasz własny wniosek.

Starając się o parowozy byliśmy proszeni o składanie licznych pomocniczych dokumentów mających świadczyć np. o posiadaniu własnych torów, posiadaniu koncepcji wykorzystania maszyn, proszono nas o kopie dokumentów składanych w Urzędzie Skarbowym i wszystkich numerów jakimi obdarzyło nas nasze Państwo: RST, NIP, REGON i ostatnio KRS. Wszystkim wymogom sprostaliśmy.

Może przedstawione warunki ograniczają nasze prawo własności, ale to nam nie przeszkadza, bo nie ograniczają one możliwości ochrony tych pojazdów. Wiemy także, że inne „lepsze” warunki, na dzisiaj nie były możliwe do osiągnięcia – zresztą nie polepszyłyby one losu maszyn. A szereg obwarowań w umowie nie przeszkadza nam, bo nie mamy przecież, co do kupionych parowozów żadnych niecnych zamiarów.

Tak więc, od dzisiaj będziemy starali się zapewnić bezpieczny byt ośmiu parowozom, których przyszłość dotychczas nie była jasna.

* * *

Dzisiaj, już po podpisaniu umowy, przy piwku i na zupełnym luzie, uświadomiliśmy sobie jeszcze jedną rzecz… W zasadzie, po niezręcznej (wiadomej) sytuacji z początku roku, nic chyba nie stoi na przeszkodzie aby inne organizacje miłośnicze – jeżeli mają tylko możliwości i ochotę – poszły w nasze ślady. Szlak znowu jest przetarty. Przecież warto zapewnić przyszłość choćby jednej wspaniałej maszynie, która kiedyś najlepiej jak umiała służyła ludziom… Szkoda by po krótszych czy dłuższych korowodach, nie mające opiekunów, okradzione do reszty ze wszystkiego parowozy – nie, już nie parowozy, tylko żałosne wraki, których jedyną zaletą jest to, że wciąż jeszcze ważą ileś ton, kończyły w piecach hutniczych…